poniedziałek, 29 września 2014

Wszystko nie tak.. Prawie..

W ubiegłą środę rano zastałam zadowolona Zoche bez kubraczka.
Leżał obok niej, nierozwiązany.
Cały czas w kloszu radośnie się wylizywala.
Przeraziłam się, ublagalam mojego mena na urlopie żeby jechał z nią sam do weta, żeby wet zobaczył rany i założył większy klosz, juz bez ubranka bo widziałam, że sensu nie ma, kota w klatce czystej, na podkładach higienicznych z brakiem możliwości skakania.
Sama musiałam jechać do pracy na cały dzień..

To był potworny błąd.
Zadzwoniłam do weta, nie było mojego, ale umówiłam się na wizytę z nim i z drugim wetem pomocniczym, bo kotka jest dzika.
Mój men spartolił , zawsze mogę liczyć że spartoli sprawę na której mi zależy a muszę mu powierzyć.

Mój wet miał być w tym gabinecie tylko chwile, siedzi tam w ciagu dnia młoda lekarka i towarzyszy jej czasem praktykantka.
Umawiałam telefonicznie wizytę z lekarką, ale wizytę z moim wetem a do pomocy lekarka.
Mówiłam o tym menowi, wiedział o tym, ale nie zareagowal siedząc w poczekalni, że wet opuszcza gabinet i zostawia dwie baby, które do czyniańia z kotami dzikimi nie mają.
Lekarka postanowiła najwyraźniej na Zosi się pouczyć, obie z praktykantka w rękawicach zabrały się do badania, co przy ogromnym przerażeniu Zochy skończyło się tym, że mój men trzymał szamocącą się Zoche, a baby ogladaly ja w rękawicach na zwierza z daleka.
Wciąż mnie trzęsie jak tylko o tym pomyśle, bo men zadzwonił do mnie oczywiście po tym horrorze, gdyby zadzwonił ze nie ma mojego weta to wyslałabym go do domu..

A tak kota znowu siedzi skulona w rogu kontenerka, bo przeraża ja sama obecność mena a siedzi z nim w pokoju..

To portret królowej, pięknie zapozowała bo mena w pokoju nie było..


Ożywia się tylko jak wstaje do niej o piątej, men wtedy śpi.
Cała moja miesięczna praca żeby oswoić mena z Zocha poszła w diabły, nie ma możliwości żeby zgodził sie udomowic Zoche, a z drugiej strony Zocha się go panicznie teraz boi...
Przez głupia babę, która chciała się wykazać..

Niw wiadomo co zrobić z Pizdryczkiem, chłopak ma laktację i nic nie pomaga.
Jeździmy, jeździmy i nic..

Z pozytywów, wczoraj zdjęłam Zosi kołnierz, po miesiącu wymyla się sama z radoscia.
Czekam z utęsknieniem na sobotę kiedy wypuszczę kotę na wolność..
Mam nadzieję, że bedzie do mnie przychodzić na jedzonko..
Źle mi, potrzebuje mnóstwo okładów z kota..

20 komentarzy:

  1. Jezeli bedziesz ja wypuszczac i sama zdjela kubraczek czy to znaczy ze juz sie zagoilo? Jesli tak to super.a stres byl niepotrzebny...:-\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kubraczek zdjela czwartego dnia po sterylce, chce ja przetrzymać do dwóch tygodni i wypuścić, ale juz jest trudno, ciągnie ja :)

      Usuń
    2. No i dobrze juz wygląda :)

      Usuń
  2. U nas, z moim mechatkowym kubraczkiem też był problem. To znaczy ja Mechatek problemu się pozbyłam i nikt z ludzi nie wie, jak, bo też leżał obok nierozwiązany. No, ale udało się tylko na chwilę, bo Pani i Nasz Drugi Człowiek natychmiast zauważyli i znów mnie w niego wcisnęli. Mówili, że gustowny. Pomarańczowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Mechatku :)
      Zdolna jesteś jak moja akrobatka z dziczy, ruszać się nie potrafiłą w kubraku a wyślizgnęła jak wąż jak nikt nie patrzył :).
      Zocha też miała gustowny, panterkę :)

      Usuń
  3. No to się Zosieńka stresów najadła.
    A men Twój chyba nie za bardzo chce sie z nia zaprzyjaźnić :-(
    Mógłby chociaż poudawac, aby kota sie lepiej poczuła ... i TY też :-)
    Bardzo bym chciała aby Zosieńka była blisko Ciebie nawet na dziko ... taka dochodzaca kotecka kochaaaaaaaaana...
    I za żadne skarby nie daje sie oswoić, chociaż troszkę ?

    A co do okładów z kota to podrzuce Ci mojego Tygryska ... uwielbia przytulaskować.

    Trzymaj sie dzielnie, kotki też - OBA choruszki !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój men to raczej na przekór mi niż cos dla mnie, noc nie poradzę..
    Zocha jest przekochana dla mnie, men musiałby sie postarać a nie ma zamiaru wiec sytuacja z ta parą jest nie do rozwiązania..
    Będę sie nią opiekować nadal.
    Rudi i Pizdrys to moje kochane przytulaski, wlasnie mam zdrowotne oklady czarno białe :)
    Dziekuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, tak bym chciała, żebyś była szczęśliwa Kochana Kobietko! Życzę Ci tego z całego serca, tak samo jak zdrówka dla Was wszystkich - Ciebie, Zosi, Rudiego i Pizdryczka, bo wiem , że wszyscy macie jakiś jego deficyt. Mocno Cię przytulam.

      Usuń
    2. Aniu kochana to tylko dołek taki, kiedyś będzie lepiej. Z Zocha dobrze to ważne bo po wypuszczeniu nie wiem jak będzie.
      Dziękuje kochana za uściski jak nie wiem co :)

      Usuń
  5. Jejku, Basiu, ulżyło mi, że ona już bez kołnierza. Sobota już blisko, a może nawet skrócisz trochę ten termin skoro kota czuje się i wygląda dobrze,
    Przykro, że tak wyszło z Twoim... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu to jest tak, że moja cierpliwość do futrzaków jest ogromna bo wie że daje efekty.
      Menowi nie zalezy, ma być i samo się stać, odpycha jak moze, a jak sie zrazi to na zawsze.
      Kota pcha sie do wyjścia, nic dziwnego, nie wiem czego się spodziewać po jej wypuszczeniu? Wróci?

      Usuń
  6. samo życie, pewnych rzeczy się nie przeskoczy!
    ale dobrze, że jest w miarę dobrze...
    wróci!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama wiesz najlepiej jak to jest.
      I tego że wróci się będę trzymać!
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  7. Ale Zoska jest piekną kotą !!!!!
    I jak dumnie sobie siedzi i pozuje ...
    Szkoda ze to taki dzikus kochany no !!!!
    Moze jakis domek w ogrodzie dla ktecki na zime da sie wykombinowac ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana.. Domek to ona ma postawiony od roku, z pięterkiem, z grubego drewna z dachemuszczelnionym coby się kotku na głowę nie lało.
      Używa tylko dachu do czekania jak wrócę i dam jeść :)
      Nie czuje się tam bezpieczna, no i wilgotno i zimno na polu tutaj bardzo, otwarta przestrzeń, ona gdzie indziej śpi. Gdzie? Nie wiem..

      Usuń
  8. Barbarko, daj znać, co u Ciebie. Zosia zdrowa? wypuszczona? jak się zachowuje? a Ty jak się czujesz? to były trudne dni dla niej, a dla Ciebie pewnie jeszcze są..
    serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz pisze, tylko na telefonie mi cieżko, nie mam kompa ostatnio..

      Usuń
  9. Głupie babska oj głupie i tyle roboty i przekonywania. A puść ją bez kołnierza i bez opatrunku po domu udawaj że jej nie widzisz po kilku dniach byłoby w porządku tak myślę ale czy ja wiem? Zostaw drzwi otwarte niech wchodzi i wychodzi może takie wejście jak na zachodzie mają dla kotów? Twój men nie lubi kotek? Bo chłopaków jakoś toleruje chyba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak Elu, głupie babsztyle..
      Tak robiłam, miała do dyspozycji cały pokój przez tydzień, nie chciała...

      Usuń
    2. Ona w domu nie chce i koniec.. Nie chce wchodzić.. Nadal..

      Usuń