piątek, 15 lipca 2011

Plan na dziś..

Wzięłam sobie dziś urlop, żeby pozałatwiać to i owo.
Taki był plan :).
No i nic z niego nie wyszło, bo leżę z kotkiem na kanapie, czytam i błogo mi....
Plany są po to żeby je zmieniać..
A koty są po to żeby uspakajać człowieka chrapliwym - w przypadku niektórych osobników - traktorkiem :)

czwartek, 14 lipca 2011

Tęsknota dobra rzecz???

Znowu musiałam opuścić domowe pielesze i oddalić się delegacyjnie w Polskę.
Rudi zgodnie z relacjami Lubego szukał mnie wszędzie, miałkał jak dzwoniłam wniebogłosy.
A co zrobił jak wróciłam?
Wpier wpakował mi się w ramiona i  bardzo głośno domagał uwagi, oczywiście został wymiziany.
Jak tylko ułożyłam się na kanapie radośnie rzucił się ciąć moje ramionka.
A potem równie radośnie zasnął na mojej stopie :))
I jak nie kochać urwisa?

środa, 6 lipca 2011

Rudy terrorysta

Zaczyna się około 3.30 w nocy.
Rudi chce się bawić, bawi się głośno, albo chce bawić się ze mną.
Wskakuje do łóżka z zabawką, wpierw siada obok mnie i patrzy wyczekująco.
Potem miałka.
Sen mam mocny, więc często nie reaguję.
Potem już jest gorzej.
Wkurzony koteczek szuka mojego ramienia żeby się wtopić w nie zębiskami.
Śpię otulona jak mumia, często jedynie głowa wystaje, więc atakuje zębami moją głowe.
I to nie na żarty, czy delikatnie zaczepnie.
To normalny atak wbijający zęby w moją głowę.
Spycham go z łóżka, a on niezrażony ponawia ataki skacząc z podłogi prosto na moją twarz.
Boję się spać.
W ciągu dnia ataki zdarzają się w różnych sytuacjach, jak się z nim bawię, jak robię coś, jak odpoczywam, nie znam miejsca ani godziny.
Przy tym wszystkim poza atakami jest miziasty, ale często jak się bardzo łasi to mogę być pewna, że atak zaraz nastąpi.
Często atak następuje z przyczyn podobnych jak odrzucone zaproszenie do zabawy w nocy.
Nie dostanie czegoś, zabieram go ze spaceru po suszarni - reakcja jest natychmiastowa, szczękościsk na mojej ręce, ramieniu - to najczęściej.
Do końca miesiąca nie mogę go wykastrować.
Nie wiadomo czy kastracja sprawę załatwi także.

Ja się najnormalniej boje o twarz, a o oczy najbardziej.
Dużo nie trzeba żeby w tych szalonych atakach coś mi zrobił.
Całe nogi, ręce, ramiona i przedramiona mam w naprawdę krwych, miejscmi sinych objawach jego przywiązania.
Nie są to też pojedyńcze ataki, jeden natępuje po drugim.
Kupiłam atomizer Feliway z kocimi feromonami, podobno uspakajają.
Ale podejrzewam, że przesyłka dojdzie za tydzień.
Niestety nie ma opcji odgrodzenia się w nocy od koteczka. Nie ma też możliwości zignorowania ataku.
Co więcej, Lubego atakuje sporadycznie, w nocy tylko mnie.

Czy ktoś ma pomysł jak go uspokoić???
Help...

BTW: Oddam nową pastę Uro-pet, tuba prawie cała. Nie mam złudzeń, że Rudi kiedykolwiek będzie chciał ją zjeść.