wtorek, 28 maja 2013

A pod moim oknem w dzikiej dziczy mieszka...

No i stało się..
Przenieśliśmy się w drugi dzień wiosny.
Jak na wiosnę w tym roku przystało, prześlicznie minusowa pogoda wraz z towarzyszącą śnieżycą na zakończenie dnia kiedy przewoziliśmy do miejsca przeznaczenia Rudego.
Bardzo bałam się o Rudego, ostatnio sporo chorował, ostatnie leczenie antybiotykiem trwało ponad miesiąc bo chłopak nie przychodził do siebie, wcześniej też był chory - jednym słowem bałam się, że za bardzo przeżyje te przenosiny, on zmian nie lubi...
Kilka razy braliśmy go na budowę, kiedy już było dość bezpiecznie dla niego.
Teatr wtedy robił, zachowywał się jak primadonna, ale to go troszkę przygotowało na przenosiny.
Chyba z tydzień, góra 10 dni - i już koteczek śmigał po całym domu z podniesionym ogonem, pan na włościach.


Wyszło, że to ja nie potrafię się przestawić.
Dziwnie się czuję, taka przestrzeń dla mnie, tyle miejsca - dziwnie mi..
No i nikogo wokół - to nie dla mnie.
Ja całe życie zawsze miałam kogoś za ścianą. W bloku, w pracy..
A tu mur i pole.
Stoją domy obok, ale na ulicy nikogo nie widać, czasem jakiś samochód przejedzie i tyle.


Za to okoliczności przyrody nie powiem, wybuchły.
Ptaków wrzask - sorki śpiew, co poniektóre zaprzyjaźniły się z Rudym i zaglądają bardzo często.
Śliczne tu ptaki żyją, kolorowo ubarwione.

Odwiedzają nas też myszki, gronostaje, jak ten poniżej jeszcze na koniec zimy, jeszcze w białej szacie.
Skakał sobie po naszym tarasie, któego jeszcze nie ma :), ale dosłownie 10 cm od szyby.

A co do tytułu, to pod moim oknem, na polu żyje sobie daniel.
Ogrodzenie domu mamy z trzech stron, z przodu domu póki co nie ma żadnego więc zwierzaki wszelkiej maści hasają po skarpie z ziemi którą mamy jeszcze podnieść teren.
Póki co wyrosły na niej chaszcze nieposkromione.
Tak w zasadzie to dookoła na polu było nic, a na naszej skarpie było już zielono, nie wiem czemu bo w tym miejscu najbardziej wieje, więc zimno.
Ale któregoś dnia jak rano wstałam o 6tej, wchodzę do wanny a tu daniel przed oknem.
Na podwórku.

Wannę mam pod oknem, bardzo dużym, nieosłoniętym oknem, i nie sposób się nie obudzić widząc kilka metrów przed sobą dzikie zwierzę.
On mnie nie widział, ale zanim zawołałam Lubego z aparatem przemieścił się pod werandę, skakał sobie po skarpie, zachowywał jak szczeniaczek.
Potem jak przechodził koło domu żeby wyjść za ogrodzenie, widziałam go z odległości metra dosłownie, te piękne czarne oczęta, każdy mięsień natężony bez grama tłuszczu.

Oczywiście Rudy zaczął na niego polować, obserwował z kolejnych okien każdy ruch, na koniec jak daniel zbiżył się bardzo ogon Rudego przypominał ogon wiewiórki :).

Na tej wizycie się nie skończyło, daniel lubi nas odwiedzać, najczęściej pasie się dookoła ogrodzenia, ale czasem wpada na skarpę pobaraszkować i pożywić się.

Są też inne sarenki i daniele, ale ten jeden ryzykant polubił tutejsze pole, domyślam się że się tu urodził, młodziutki jest chyba jeszcze.

Skarpa jest zresztą magnesem także na koty okoliczne.
Zlokalizowałam w niej dwie dziury, bardzo duże, jak do korytarza jamy, najwyraźniej jakieś zwierzątko tam mieszka bo cyklicznie co najmniej dwa razy dziennie przychodzi tam polować wielkogłowy Buras i Trzykolorka, zwana przeze mnie od początku Tri.
Mi się nie udało podejrzeć zwierzaczka, bujna roślinność pozwala mu na anonimowość.
Boję się tylko co z nim jak zaczniemy skarpę rozbierać, bo niedługo już to nastąpi, za nic nie wiem jak wykurzyć zwierzaka żeby tam nie zginął???

Dziękuję Kochani, że o nas pamiętacie i dopytujecie, Rudy ma się bardzo dobrze.
Szaleje po domu, każdy nowy nabytek meblowy testuje z uporem, pokochał sofę bo jest przy oknie tarasowy,
Wszystkie okna są bardzo duże, Rudy nauczył się szybciutko przemieszczać po kolejnych pomieszczeniach żeby obserwować koty które tu przychodzą.
Bo oczywiście kotów tu cała chmara.

A nie odzywam się bo cały czas praca, sprzątanie, malowanie, wykańczanie.
I niestety, lub stety, tu nie ma internetu.
Sygnał telefonii komórkowej jest tak słaby, że można rozmawiać tylko w jadalni w charakterze naklejki na szybę, a i to nie pomaga, rwie się połączenie i tyle.
A w pracy mam pracę i za nic czasu na prywatę.

Pozdrawiam Was serdecznie i cieplutko wbrew aurze :)