Jesień zeszłego roku to był czas zmian.
Zmieniłam pracę na zdecydowanie bardziej absorbującą. Ale, przede wszystkim, uruchomiliśmy projekt DOM.
Właśnie uruchomiliśmy, nie rozpoczeliśmy, bo rozpoczęcie było 6 lat temu jak zaczeliśmy szukać swojego kawałka ziemi.
Dowiedziałam się, że "ławica" jest nie tylko ta rybia :).
Było planowanie, uzyskiwanie stosownych zgód, które trwało w nieskończoność, i wreszcie ogromniaste chaszcze zostały skoszone i pojawił się kawałek betonu.
Po tym bardziej realnym kroku musiały nastąpić kolejne, więc zaczęło się doszczegółowianie, umawianie z firmą.
I ciągle pojawiało się "musi być to bo Kot..."
Pisałam już wcześnie, że nawet Luby doszedł do wniosku, że mieszkanie jest Kota a my je tylko spłacamy.
Z domem będzie tak samo.
Mury stanęły, a ja oglądając i wyobrażając sobie jak będzie wyglądał każdy kąt, to widzę w każdym Kota :)
Bez Niego żadne mury już nie mają sensu :)
Będzie miał ciepło w dupkę, kominek, który będziemy razem okupować, bo mi też wiecznie zimno, duże parapety przy ogromnych oknach - nasz kawałek ziemi jest na polu po którym biegają dwie sarenki, w chaszczach spacerują bażanty i latają dzikie kaczki.
Rudi będzie miał radości mnóstwo, bo nic nie sprawia mu więcej przyjemności niż polowania w oknie.
Tylko ja się boję tej zmiany. Jestem miastowa dziewczyna do szpiku kości, mieszkanie na wsi wydaje mi się nierealne i dziwne i nawet przerażające. W zasadzie nigdy na wsi mieszkać nie chciałam i o tym nie myślałam. Domek domkiem, ale te pola i pustka? Brak sklepu, przystanek do miasta 3 km od domu? Bo pracować nadal będę w mieście.
Pewnie Wam ciężko pojąć moje obawy, ale urodzona na Górnym Śląsku, dopiero jak byłam dorosła dowiedziałam się, że jest dziwny bo miasta się nie kończą, a na granicy dwóch miast może sobie stać budynek i w jednym pokoju jest Bytom, a w drugim już Chorzów :).
A ja się boję panicznie pająków, nie cierpię robaków, owady budzą we mnie wstręt.. Czyli wszystko co Kota interesuje mnie przeraża :)
No i nie wiem czy nie najgorsze, ludzkie jakże namacalne tam wcibstwo i taka niedobra zawiść, które chyba najbardziej mnie przerażają. Jestem prostą konstrukcją, co mam to oddam jak trzeba, nie interesuje mnie skąd ktoś ma, czy ma, co ma nowego, nie dorabiam teorii, nie rozumiem po co ludzie to robią, dlaczego próbują zawsze coś dla siebie ukraść, mają radość z krzywdzenia innych..
Jednym słowem, wybaczcie że nie zawsze się odzywam na Waszych blogach, czytam je namiętnie, jednak często na komórce gdzie dodanie komentarza jest problematyczne, i komentuję jak mi się uda dorwać komputer.
Budowa trwa, ciągle za czymś jeździmy, Rudi się obraża za zostawianie go samego, domaga się uwagi :).
Zrobiłam też po raz drugi eksperyment i podałam Rudiemu przez dwa dni RC suche.
Agresja wzrosła o 200%, poprzednio to nie był przypadek.
Oprócz tego Rudi charakterek ma i podgryza, ale bez RC to tylko podgryzanie.
Ystin :) domek - etap bieżący - Kot przyjdzie na gotowe :)
Rozumiem Twoje obawy... :(. Ale dasz radę na pewno, a z czasem okaże się, że jakiś sąsiad jeden, czy drugi to nawet fajny jest! Chociaż tego uświadamiania (mimo woli nieraz) to Ci nie zazdroszczę :). Ale Dom dla Kota to poważna sprawa. Cudny będzie!!!
OdpowiedzUsuńDzięki Abigail, już myślałam, że wszyscy jednym głosem mnie zakrzyczą, że domek jest naj i co ja w ogóle marudze :)
UsuńNie martw się na zapas.
OdpowiedzUsuńBędzie co ma być.
Jak pojawią się problemy, to będziesz je rozwiązywać.
Posiadanie własnego domu jest fajne :-)
O, sorry to przecież dom Kota :-))))
Krysiu, ja teraz tam dużo czasu spędzam, fizycznie też brudzę tam swoje delikatne - hehehe - rączki dlatego obawy rosną :)
UsuńWłaśnie - własny dom to fajna rzecz - wiele osób miałoby na to ochotę tylko nie każdy może. Ja wyprowadziłam się z Warszawy - pod warszawę - wprawdzie mieszkam blisko - jeden przystanek kolejką i jestem w Warszawie ale jaka różnica - inne powietrze,cisza,las - pięknie
OdpowiedzUsuńJa te sześć lat temu liczyłam, że w czasie jak będziemy zbierać się do budowy się w tej okolicy pozmienia, jakiś autobusik podmiejski dojdzie, ludzie się bardziej pobudują - wtedy był bum budowlany.
UsuńA tu kicha, jak śnieg spadnie to nie będzie czym do pracy dojechać.
Niestety budowa domu to jeden wielki rozciągnięty w czasie problem z kolejnymi ekipami. Życzę dużo samozaparcia!
OdpowiedzUsuńNatomiast domek na wsi to tylko domek miastowy przeniesiony na wieś. Choć obawy rozumiem, to myślę, że dasz radę :)
No tak :), sześć lat temu działka, dwa lata załatwialiśmy papiery, jak w przyszłym roku tam zamieszkamy to bedzie sukces :)
UsuńDziękuję za zrozumienie :)
Barbarko w razie "W" mogę się z Tobą zamienić na tą wieś ;))To moje marzenie ! Ale dopóki nie wygram w totka to nici z tego ;)
OdpowiedzUsuńA co do ludzi ,to uśmiech na twarz - to połowa sukcesu :)
Na pewno wszystko się dobrze ułoży i szybko zapomnisz o tych strachach ;)
Amyszko, to już większy problem :), ale jakoś będzie :)
UsuńBędę pamiętać o Twojej propozycji ;;)
Kochana prosze o zdjecia - Rudiego w domku, bo jak rozumiem sam domek się nie da sfotografować...
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki- dasz radę!
Rudi jak na razie wącha nas zawziecie jak wracamy i tyle.
UsuńTo daleko od mieszkania, on niewychodzacy jest, na razie go nie stresuję.
Załączyłam zdjęcie domu za to :)
Obawy rozumiem. Ja zawsze chciałam z dala od miasta mieszkać, ale o ile pustki mi nie straszne o tyle jak sobie myślała, że do najblizszego sklepu na rowerze (bo sie samochodow boje :P ) bym musiała godzine w jedna i druga dralowac.. i jak sie cos tfu tfu stanie.. szpital daleko karetka nie dojedzie..o matko. Panikara ze mnie :D
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, będzie dobrze - bo być musi:) Rudi będzie miał najfajniejszy dom pod słońcem.. duze okna i kominek = raj dla kota:)
O wiec własnie :)))
UsuńTak sobie myślę, że przez te 30 lat do emerytury trochę się zdążę przyzwyczaić.
Za to oba samce :), Luby i Rudi będą zachwyceni :)
Basiu, życzę Ci żeby Ci się spodobało na wsi. Ja też byłam mieszczuchem całe życie i nie żałuję decyzji o przeprowadzce. Zazdroszczę Ci z jednej strony tej budowy - tzn. tego, że Twój domek będzie taki, jak sobie zaplanujecie, a z drugiej nie zazdroszczę tych wszystkich "formalności". Ale dacie radę, trzymam za Was kciuki. A Rudi będzie najszczęśliwszym podwórkowcem, jak już się oswoi z nowym miejscem :-) Pozdrawiam Was mocno :-)
OdpowiedzUsuń:) że będzie szczęśliwy to nie wątpię, nareszcie będzie się mógł przebiec, bo w obecnych warunkach jeden skok i już ląduje na ścianie kończącej mieszkanie.
UsuńDziękujemy, pozdrawiamy cieplutko także :)
Super ten domek! I jak zaawansowana już budowa! Ja też z tych co zazdroszczą. Niestety jako, że już mieszkałam pod miastem dobrze rozumiem obawy. Kwestie dojazdów choćby. Ale pewnie z czasem wszystko dogracie i będziesz zadowolona z wiejskiego życia.
OdpowiedzUsuńRudi też będzie miał frajdę z nowych włości i domowych i około domowych.
Powodzenia! Żeby wszystko dobrze szło!
To tylko wygląda na zaawansowanie :), najgorsze przed nami :)
UsuńTe kwestie dojazdowe są kluczowe.
Bo jak dojechać na pociąg do Wawki o 5tej rano jak jeżdże na delegacje??
Ha...
Dziękuję :) Będę się tego trzymać :)
Ojej, jaki śliczny domek! Też taki byśmy chciały. Będzie wam się dobrze mieszkało, a wszystko inne jest kwestią przyzwyczajenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję, sama wybierałam :))))
UsuńTaką mam nadzieję, że jakoś się to wszystko ładnie poukłada.
domek śliczny nie za duży nie za mały taki akuratny. jeśli chodzi o obawy to ja akurat urodziłam się na wsi i po wielu zmianach miejsca obecnie mieszkam na wsi i trochę Twoje obawy przed zamieszkaniem na niej rozumiem. wiele z tego o czym piszesz: brak anonimowości, ciekawość i inne są prawdą ale dochodzą też inne sprawy o których mieszkańcy miasta zupełnie nie myślą czyli palenie w piecu, odśnieżanie, rąbanie drewna, koszenie trawy i jeszcze pare innych. znam osoby które nie wyobrażają sobie życia w bloku a ja mieszkając w domu ( dwurodzinnym )o tym marzę. dom i jego utrzymanie i jego otoczenia też dla singielki nie jest proste ale we dwoje to już zupełnie inna sprawa. będzie super sąsiedztwo przyrody daje wiele radości a Wasz dom jak widzę nie stoi blisko innych więc o intymność będzie łatwiej niż na moim osiedlu gdzie dom stoi obok domu.
OdpowiedzUsuńLuby ma parcie na domek bo większość życia mieszkał w dużym domu z ogromnymi jak dla mnie przyległościami.
UsuńProblem w tym, że nie mamy co liczyć na taką pomoc sąsiedzką jaką opisujesz. Wrecz przeciwnie nawet.
A utrzymanie to przerażona jestem, bo wiedziałam że budowa będzie kosztować, ale nie że az tyle :)
Na razie nikt się nie buduje po sąsiedzku, ale wszystkie działki mają właścicieli i wrecz liczę na to że ktos się zdecyduje na budowę, bo nie lubie takiej pustki
Oj, Barbarko, w takim pięknym domu zmieści się baaardzo dużo kotów... ;-)))
OdpowiedzUsuńZmieściłoby się gdybym tam mieszkała sama :).
OdpowiedzUsuńLuby pilnuje terytorium i na rozrost nie pozwoli :)))
Basieńko, coś nam tu zamilkłaś, biżuteryjnego bloga nie moge otworzyć, bo się sprywatyzował i tylko odczytałam, ze jakieś zniechęcenie Cie ograneło.... martwię sie!
OdpowiedzUsuńa domek jest śliczny- bardzo lubie patrzeć jak to się zmienia... mam nadzieję, ze będziesz sie chwalić♥♥♥
OdpowiedzUsuń