"O... Cały miesiąc się nie widzieliśmy" - to dzisiejsze słowa weta do mnie i mojego futrzastego.
Słowem, znów jest chory.
Siedząc na kanapie, zajadając pyszne, wyselekcjonowane mięska i rybki zdołał złapać siarczysty katar.
Jak??!! No pytam: jak??
ojjojjoj, biedny Rudasek, całuję go w zasmarkany nosio :-(
OdpowiedzUsuńNasza weterynarka jak nas dziś zobaczyła z Tosią, załamała ręce. Zresztą tak jak i my. Trzymam kciuki za futro, wiem co to znaczy mieć ciągle chorego kota:(
OdpowiedzUsuńA cóż to się stało ????
OdpowiedzUsuńZdrówka życzymy !
Dziękujemy. Stał się katar. W weekend myślałam, że przejdzie, jakieś tam kichnięcia były, ale od wczoraj takie salwy armatnie wyczynia, że słychać kilka pięter niżej. Biedak się męczy, ja też :)
OdpowiedzUsuńTrzymamy kciuki za szybki powrót Rudzielca do zdrowia. Przy okazji pozwalamy sobie powiadomić, że nominowaliśmy ten blog do One Lovely Blog Award. Szczegóły: http://odbazyla.blox.pl/2011/08/One-Lovely-Blog-Award.html
OdpowiedzUsuńO jejku :(!... Biedny Kocik i biedna Ty. Kciuki trzymam!
OdpowiedzUsuńDlaczego koty domowe chorują?
OdpowiedzUsuńNie znam się na kotach w ogóle i stąd moja ciekawość.
Biedny, rudy kot. Ściskam łapkę w niedoli i życzę powrotu do zdrówka :)
Abigail, dzięki za kciuki :) przydadzą się zapewne.
OdpowiedzUsuńKasiu, zwierzaki jak ludzie, lato a złapać przeziębienie można, bo i klima działa i przewianym można być jak się pół dnia przy otwartym oknie spędza. Nie wiadomo. Wetka stwierdziła, że prawdopodobnie obniżoną odporność ma dzieciaczek, bo to młode kocię jeszcze. I w zasadzie nic na to nie poradzę ;(
Dołączam z kciukami za Rudełko . Dopiero co miałam ten problem z Filipkiem ,ale już jest lepiej :)
OdpowiedzUsuńA dziś w klubie tych co u weta i chorych był nasz "maluszek" Gucio ...
Tak chuchamy i dmuchamy na nie i ciągle coś ...:(
Amyszko, bo trzeba przestać chuchać i dmuchać i wysłać te nasze futerka do pracy coby zaczeły zarabiać to przestaną fanaberje uprawiać :)
OdpowiedzUsuńOj to chyba epidemia jakowaś z tymi kocimi choróbskami. Gutek od Amyszki choruje ale się kuruje. Teraz zaglądam do Rudiego a ten co... kicha. No kicha, znaczy kaszana totalna :(
OdpowiedzUsuńZdróweczka życzę koteckowi :)
Oj mam nadzieję, że Rudi lepiej się czuje. Trzymam kciuki za zdrówko Rudziszonka :-)
OdpowiedzUsuńDziękujęmy za kciuki i życzenia zdrowia :).
OdpowiedzUsuńŻe tak powiem, tfu tfu odpukać, antybiotyk zaczyna działać i wczoraj koteczek już mnie ugryzł :).
Znaczy do zdrowia powoli wraca :), bo jak jest chory to jest taki rozkosznie przymilny i miziasty i rozmruczany i nie w głowie mu agresje.