No i stało się..
Przenieśliśmy się w drugi dzień wiosny.
Jak na wiosnę w tym roku przystało, prześlicznie minusowa pogoda wraz z towarzyszącą śnieżycą na zakończenie dnia kiedy przewoziliśmy do miejsca przeznaczenia Rudego.
Bardzo bałam się o Rudego, ostatnio sporo chorował, ostatnie leczenie antybiotykiem trwało ponad miesiąc bo chłopak nie przychodził do siebie, wcześniej też był chory - jednym słowem bałam się, że za bardzo przeżyje te przenosiny, on zmian nie lubi...
Kilka razy braliśmy go na budowę, kiedy już było dość bezpiecznie dla niego.
Teatr wtedy robił, zachowywał się jak primadonna, ale to go troszkę przygotowało na przenosiny.
Chyba z tydzień, góra 10 dni - i już koteczek śmigał po całym domu z podniesionym ogonem, pan na włościach.
Wyszło, że to ja nie potrafię się przestawić.
Dziwnie się czuję, taka przestrzeń dla mnie, tyle miejsca - dziwnie mi..
No i nikogo wokół - to nie dla mnie.
Ja całe życie zawsze miałam kogoś za ścianą. W bloku, w pracy..
A tu mur i pole.
Stoją domy obok, ale na ulicy nikogo nie widać, czasem jakiś samochód przejedzie i tyle.
Za to okoliczności przyrody nie powiem, wybuchły.
Ptaków wrzask - sorki śpiew, co poniektóre zaprzyjaźniły się z Rudym i zaglądają bardzo często.
Śliczne tu ptaki żyją, kolorowo ubarwione.
Odwiedzają nas też myszki, gronostaje, jak ten poniżej jeszcze na koniec zimy, jeszcze w białej szacie.
Skakał sobie po naszym tarasie, któego jeszcze nie ma :), ale dosłownie 10 cm od szyby.
A co do tytułu, to pod moim oknem, na polu żyje sobie daniel.
Ogrodzenie domu mamy z trzech stron, z przodu domu póki co nie ma żadnego więc zwierzaki wszelkiej maści hasają po skarpie z ziemi którą mamy jeszcze podnieść teren.
Póki co wyrosły na niej chaszcze nieposkromione.
Tak w zasadzie to dookoła na polu było nic, a na naszej skarpie było już zielono, nie wiem czemu bo w tym miejscu najbardziej wieje, więc zimno.
Ale któregoś dnia jak rano wstałam o 6tej, wchodzę do wanny a tu daniel przed oknem.
Na podwórku.
Wannę mam pod oknem, bardzo dużym, nieosłoniętym oknem, i nie sposób się nie obudzić widząc kilka metrów przed sobą dzikie zwierzę.
On mnie nie widział, ale zanim zawołałam Lubego z aparatem przemieścił się pod werandę, skakał sobie po skarpie, zachowywał jak szczeniaczek.
Potem jak przechodził koło domu żeby wyjść za ogrodzenie, widziałam go z odległości metra dosłownie, te piękne czarne oczęta, każdy mięsień natężony bez grama tłuszczu.
Oczywiście Rudy zaczął na niego polować, obserwował z kolejnych okien każdy ruch, na koniec jak daniel zbiżył się bardzo ogon Rudego przypominał ogon wiewiórki :).
Na tej wizycie się nie skończyło, daniel lubi nas odwiedzać, najczęściej pasie się dookoła ogrodzenia, ale czasem wpada na skarpę pobaraszkować i pożywić się.
Są też inne sarenki i daniele, ale ten jeden ryzykant polubił tutejsze pole, domyślam się że się tu urodził, młodziutki jest chyba jeszcze.
Skarpa jest zresztą magnesem także na koty okoliczne.
Zlokalizowałam w niej dwie dziury, bardzo duże, jak do korytarza jamy, najwyraźniej jakieś zwierzątko tam mieszka bo cyklicznie co najmniej dwa razy dziennie przychodzi tam polować wielkogłowy Buras i Trzykolorka, zwana przeze mnie od początku Tri.
Mi się nie udało podejrzeć zwierzaczka, bujna roślinność pozwala mu na anonimowość.
Boję się tylko co z nim jak zaczniemy skarpę rozbierać, bo niedługo już to nastąpi, za nic nie wiem jak wykurzyć zwierzaka żeby tam nie zginął???
Dziękuję Kochani, że o nas pamiętacie i dopytujecie, Rudy ma się bardzo dobrze.
Szaleje po domu, każdy nowy nabytek meblowy testuje z uporem, pokochał sofę bo jest przy oknie tarasowy,
Wszystkie okna są bardzo duże, Rudy nauczył się szybciutko przemieszczać po kolejnych pomieszczeniach żeby obserwować koty które tu przychodzą.
Bo oczywiście kotów tu cała chmara.
A nie odzywam się bo cały czas praca, sprzątanie, malowanie, wykańczanie.
I niestety, lub stety, tu nie ma internetu.
Sygnał telefonii komórkowej jest tak słaby, że można rozmawiać tylko w jadalni w charakterze naklejki na szybę, a i to nie pomaga, rwie się połączenie i tyle.
A w pracy mam pracę i za nic czasu na prywatę.
Pozdrawiam Was serdecznie i cieplutko wbrew aurze :)
No to kociak ma teraz duuużo miejsca:) Pewnie szybko się przyzwyczai. Moje wychodzą tylko na balkon, bo mieszkamy w bloku:) ale jak jest pogoda to mogą tam przesiadywać bo balkon jest zabezpieczony:) Masz bardzo fajnego kociaka. A blog od razu mi się spodobał więc na pewno będę częściej tutaj zaglądać. Jak czas pozwoli to zapraszam również do mnie:)Pozdrawiam serdecznie:P
OdpowiedzUsuńTak :), Rudy śmiga po domu aż miło się patrzy.
UsuńWcześniej w mieszkaniu to nawet nie miał się gdzie rozpędzić, pół skoku i ściana.
Dziękuję, skorzystam na pewno z zaproszenia :)
Pozdrawiam również :)
Oj jak dawno Ciebie nie było...
OdpowiedzUsuńAle widzę ,że zmiany , zmiany :-)))
Dawno, tak, ale wierz mi pracowity to czas był.
UsuńZmiany dla mnie na skalę życiową.
Ale jak spojrzeć po blogach to wszędzie się dzieje...
Pozdrawiam Krysiu :)
Mam nadzieję, że się przyzwyczaisz Basiu i będzie Ci sprawiało radość mieszkanie we własnym domku. Bo Rudi to na pewno będzie (lub już jest) zadowolony. A tego gronostaja to tak Ci zazdroszczę! Piękny! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAniu kochana :), śmiem wątpić :)
UsuńGronostaj zabawny był, skakał, fikał po tarasie.
Niestety to było przed przenosinami jak próbowaliśmy wszystko wykończyć i Rudy go nie widział.
A Rudi baaaaaarrrdzo zadowolony :), byłby bardziej gdybym siedziałą w domu zamiast chodzić do pracy.
No, ja też bym była bardziej zadowolona w tym układzie :)
Dziękuję, pozdrawiam cieplutko :)
tak mnie coś dzisiaj tkneło, zeby do ciebie zgaldna ci widze ,że prawie bym przegapiła! Super z tym domkiem- myslę, że się przyzwyczaisz do przestrzeni...
OdpowiedzUsuńdaniele i sarenki - poogladać super, gorzej gdy podgryzają nowozasadzone drzewka, na szczeście macie ogrodzenie...
tak, ja też jak sie przeprowadziliśmy na wieś byłam zachwycona tą pchajacą sie zewsząd przyrodą.... nie da sie tego opisać, jakie emocje wzbudza!
a jak Twoje zdrówko?
zachwycona przyrodą to raczej nie..
OdpowiedzUsuńto pojedyncze przypadki :)
ptaki swoim świergotem doprowadzają mnie do szału, jak taki mały cuś może tak głośno świergolić??
nad zdrowiem pracuję, szukam alternatywy, wyleczyć się nie da, ale chciałbym się lepiej poczuć więc szukam :)
pozdrawiam, dziękuję że zajrzałaś :)
gratuluję przeprowadzki i mam nadzieję, że kiedy się już zaaklimatyzujesz docenisz dom i jego otoczenie. jeśli chodzi o zwierze na zdjęciach to wg mnie nie jest daniel tylko koziołek czyli samiec sarny.
OdpowiedzUsuńDom doceniam, jest cudowny, ale przyroda mogłaby się od niego trzymać z dala, zwłaszcza takie pajęczaki..
UsuńKoziołek? Myślałam że daniel to samiec sarny?
Nic się nie znam..
Jaka jest różnica? Uświadom mnie proszę :)
Chętnie się zamienię ! Kocham odludzie , świergot ptaków i przestrzeń ;))
OdpowiedzUsuńRudi teraz ma raj :-)
Mam nadzieję że pokochasz to miejsce, czego Ci życzę !
Pozdrawiam cieplutko.
Ps.
Weryfikacja obrazkowa przy komentarzach nie jest fajna - zlikwiduj proszę ;)
Dla mnie to taka cisza przed burzą :), cały czas czekam aż coś się stanie a tu nic..
UsuńRudi rządzi, bez dwóch zdań.
Zwłaszcza teraz, ptaszki latają, go zaczepiają :)
Dwa razy ją już wyłączałam w ciągu dwóch lat i znowu się włączyła, dziękuję Amyszko, zaraz wyłączam.
w Polsce możemy spotkać czterech przedstawicieli rodziny jeleniowatych i tak od największego: łoś ( samica klępa, samiec byk ), jeleń ( samica łania, samiec byk ), daniel ( samica łania, samiec byk ) i sarna ( samica sarna, samiec kozioł ). poroże daniela i łosia ma inną budowę niż sarny i jelenia ponieważ łopatowato się rozszerza, ale to akurat trudno opisać, lepiej obejrzeć na zdjęciu. acha poroże mają tylko samce a i to nie zawsze bo zrzucają je jesienią po rui a potem rośnie im nowe początkowo osłonięte scypułem ( taką skórką )którą potem wycierają.
OdpowiedzUsuńMiko, dziękuję Ci bardzo :)
UsuńDługo szukałam w necie informacji na ten temat, ale są mizerne,nie ma to jak fachowiec :)
Kozioł kojarzy mi się zupełnie inaczej muszę przyznać :))
A właśnie poroże miał tak ślicznie zamszone, ale zdjęcia są z kwietnia więc wszystko się zgadza.
ten koziołek którego widać na Twoim zdjęciu wg mnie ma jeszcze na porożu scypuł , wycierają go zwykle w marcu- kwietniu ale jak widać niektóre zdecydowanie później.
OdpowiedzUsuńCałe dzieciństwo spędziłam na takiej przestrzeni , teraz w bloku czuje się jak w klatce :-(
OdpowiedzUsuńOby Wam sie dooobrze mieszkało ... przyzwyczaisz się i pokochasz :-)))
Blok blokowi nierówny :), ja przez większość życia mieszkałam w kamienicy, dookoła pełno było zieleni, a 200 metrów dalej rozpoczynał się las.
UsuńNo to czuję się podobnie jak Ty :)
Piękna okolica, tyyyle natury! ja też całe życie spędziłam w blokowiskach, dopiero teraz od jakiegoś czasu mieszkam w domku (i też nie na stałe), ale nie ma porównania:) Gronostaj mnie rozczulił totalnie:) przyzwyczaisz się do ciszy i spokoju, do wszystkiego człowiek się przyzwaczaja tylko trzeba czasu:)
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczaić się pewnie przyzwyczaję, ale chyba na pokochanie szansy dużej nie ma :)
UsuńPięknie tam u Ciebie.
OdpowiedzUsuńTeż bym tak chciała...
Wszystkiego dobrego Basiu i mizianki dla Rudzielca. :)
Ofco droga :), jak widać chcieć to móc, Luby chciał i ma.
UsuńJa liczyłam że mu się nie uda no i wylądowałam jak ten klops :)
Pozdrawiam cieplitko :)