czwartek, 16 stycznia 2014

A miało być tak pięknie..

Takie moje piegowate szczęście chyba...
No ale, od początku...

Stosunki Rudiego z Pizdrykiem zbliżyły się do normalnych, samczych kontaktów.
Bijatyki, syki, prychy, wspólne jęczenie o jedzenie, ustalanie który jest godzien spać u mych stóp itd..

Pizdryk zaczął bardzo szybko uprawiać chodzenie po ścianie

Udowadniać, że jest ważniejszy od tego co ja sobie zaplanuję

Przytulaśnym kotkiem być



Ale..
No właśnie.
Czemu zawsze, w każdym kolejnym przypadku kiedy przygarniam koteczka, nie może być "i żyli w zdrowiu długo i szczęśliwie"?
Mimo, że Pizdryczek młody i żerty coś mi - jak zwykle - przeszkadzało.
Byliśmy u weta na szczepieniu i już wtedy zwracałam uwagę na symptomy, ale właśnie wymieniał ząbki i miało przejść.
No i nie przeszło, co więcej zaogniło się i co więcej to, jak w moim przypadku, autoagresja organizmu.
Kociołek ma pół roku a wetka już zapowiedziała pozbawienie go ząbków...
Patrzę na to kruche maleństwo i uwierzyć nie mogę.. A tak się starałam żeby miał wszystko co trzeba i się dobrze rozwijał...
Czytam i czytam i nie widzę światełka dla jego ząbków w tunelu...

31 komentarzy:

  1. Ale jak to pozbawienie ząbków? Czy ja dobrze zrozumiałam, że Pizdryk gryzie sam siebie? Może koci behawiorysta by pomógł?
    Z autoagresją organizmu zetknęłam się, ale od wewnątrz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Choroba immunologiczna, dobrze myślisz, organizm szkodzi sam sobie. W przypadku Młodego szkodzi ząbkom, nazywa się dość prosto - przewlekłe zapalenie jamy ustnej, ale niestety jest nieuleczalne i z tego co czytam w takim wieku prawie się nie zdarza. Główny problem z wyleczeniem to brak przyczyny i niemożność zablokowania organizmowi wykańczania siebie samego.
    U ludzi dokładnie to samo..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedactwo. Czyli taki np. koci toczeń.
      Współczuję Wam. Ale u ludzi można zahamować objawy farmakologicznie i doprowadzić do remisji choroby. Może u zwierząt też jest to możliwe za pomocą leków.
      Może warto zasięgnąć jeszcze opinii drugiego weta. Chyba, że już to robiłaś Basiu. Jestem z Wami całym sercem.

      Usuń
    2. Dziękujemy :), przydadzą się dobre fluidy.
      Wpierw leczenie oczywiście, będziemy walczyć, ale to tylko odroczenie wyroku.

      Usuń
  3. Kurcze no, ale do d... Biedny kocio :-((( No i co w takim przypadku dalej z nim będzie Basiu? Coś Ci wet poradził? Będzie mógł kotek jakoś jeść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpierw leczenie, potem usunięcie tylnich ząbków, w ostateczności wszystkich. Jeść oczywiście, tylko nie chrupki, mokre, teraz też je mokre i chrupki.
      Zostanie mu mokre.

      Usuń
  4. ja bym się wstrzymała z tym wyrywaniem zębów:(
    kotu przecież protezy nie wstawi, jak on będzie żył, nie mówię o jedzeniu, choć to też bardzo ważne, ale pielęgnacja na przykład - kot sobie wygryza z sierści brud, nieraz widuję jak czyści zębami pazury itd.
    Ale zmartwienie:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klarko, to jest ostateczność i to podzielona na dwa etapy, tylne ząbki wpierw.
      Ta choroba strasznie szybko u niego postępuje.
      Mleczaki były uszkodzone już przy wymianie na stałe, stałe ma z dwa miesiące a już widać na nich uszkodzenia. Poza tym dziasełka są odsłonięte, krwawią, ma ślinotkok cały czas i źle się czuje.
      Widać, że jest mu źle, nawet często bawić się nie chce, a to kociak jest przecież półroczny....
      Alternatywą do wyrwania ząbków jest śmierć w bólach okropnych, te dziasełka się psują naprawdę straszliwie, widziałam zdjęcia takich przypadków....
      A ja do tego nie dopuszczę, kotek może żyć bez ząbków.

      Usuń
  5. Miałam koteczka starego, który stracił ząbki i normalnie mógł jeść. Mieliłam mu wołowinkę :) Ale nie tylko to jadł, lubił np. paszteciki dla kotów itp.
    A co u Twojego koteczka Basiu. Dawno się nie odzywałaś, czekamy. :) jola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Jolu, że napisałąś :), też uważam że damy sobie z tym radę, na razie leczenie Pizdryczka zajmuje mi myśli.
      Rudi zadowolony z towarzystwa bardzo, ja też, co dwa koty to nie jeden - zawsze chciałam dwa, a teraz mam jeszcze nadworną Zochę, ale to też jest mój kot, mimo że nie domowy :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Jaki ten los jest okrutny. Znalazł kotek dobry domek i choróbsko go dopadło. Strasznie mi go szkoda i was też. Człowiek sie tak bardzo martwi o swoje zwierzaki .
    Calym serduchem trzymam kciuki za zdrówko kocie.
    Dobrze ze chłopaki sie dogadali i z jednej miski jedza :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony dobrze że na mnie trafiło, zauważyłam i będziemy leczyć chopaka.
      Dziękuję za kciuki i serducho :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Po pierwsze cieszę się, że kocurki się dogadały :-)
    Wiem, że to mała pociecha w nieszczęściu ale pomyśl co by było jakbyś Pizdryka nie przygarnęła. Biedaczek nie miałby szans :-(
    Wiem, że to okropna wizja, że może nie mieć ząbków. Na szczęście koty nie przejmują się wieloma sprawami tak jak my. I dobrze sobie radzą z brakami różnymi. Tak więc i Pizdryk będzie sobie radził. Jeszcze się zdziwisz jak zobaczysz, że wcina suchą karmę - nie raz czytałam o tym na forum.
    Najważniejsze, że chłopaki się polubili a Wy macie dwa/trzy koty :-)
    Mocno trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuś, to nie tak do końca że się dogadały.
      Młody jak nas nie ma musi zostawać w swoim pokoju odseparowany bo rudość jest psychiczny i rzuca się na małego naprawdę agresywnie i musimy interweniować.
      Wszyscy mi odradzli to przygarnięcie, ale wtedy już by go nie było..
      Dziękuję :)

      Usuń
  8. On nie udowadnia, że jest ważniejszy, od zaplanowanych rzeczy, tylko udowadnia, że sam zrobi wszystko lepiej, o!
    Zapraszam do siebie, dodaję bloga do linków, bo ciekawy! :) jakrowniez.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :), nikt tak dobrze nie rozkłada się na rzeczach do zrobienia jak futrzak :)
      Dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń
  9. ktoś tu widze po moim blogu sobie łazi :)))
    miło Ci wiedzieć, Barbarko♥
    cudne te Twoje kociska... a ząbków młodego szkoda...
    Moja Nutka zadomowiła sie w piwnicy, trudno... nie bedzie koteczka na fotelu....
    całuski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ystin kochana :), nadrabiam jak mogę
      To jest wspaniałe że opiekujesz się Nutką
      Nie mów nigdy, jeszcze się niejedno w życiu zdarzy, może i koteczki w fotelu :)

      Usuń
  10. powinno być : miło Cię widzieć ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciebie miło bardzo :)
      Mam wyrzuty sumienia, że nie odwiedzam Cię częściej, ale to nie znaczy że nie pamiętam :)

      Usuń
    2. proszę bez wyrzutów :-)) ja też nie jestem " orłem" w odwiedzaniu ....

      Usuń
  11. to jeszcze tylko dodam, że u nas tez teraz zimno- -8 aktualnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też niestety ;(
      Niestety dla tych zwierzaków za oknem...

      Usuń
  12. strasznie mi przykro... biedaczek mały... może jednak trzeba skonsultować z innym wetem? może można uniknąć pozbawienia ząbków? śliczny maluch... Pozdrawiamy i kciuki trzymamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konsultacje były, także na forum miał.pl, bo tam praktycy.
      Zobaczymy jak się sprawy potoczą, tak jak Ewung pisze, bez ząbków kociaki mogą żyć, a z chorobą nie.
      Dziękuję za kciuki, na pewno się przydadzą.
      Pozdrawiam ciepło :)

      Usuń
  13. Wiesz może głupio mówię - choć pierwszy raz u Cię :) ale może miękkimi wacikami nasączonymi zaparzoną szałwią - "człowieku dlaczego chorujesz masz przecież szałwię", greckie przysłowie co dzień a nawet kilka razy na dzień przecierać kotkowi w pyszczku? A może młody kociaczek by pił szałwię, zwierzaczki czasem wiedzą co dobre dla nich. Nosek swojemu myję ciepłą wodą z solą bo sól bakterie zabija a on czasem kicha a raz nawet kłócił z moim mężem o zupę pokrzywową. Mąż nie chciał dać kotek się domagał i wywalczył - dwukrotną dokładkę. :) Na jakimś blogu czytałam by dawać kotkom póki małe, twarożek śmietankę. Nasz latem jadł twaróg i mleko zsiadłe ale my mamy ze wsi mleko. Mleka nie dostawał tylko zsiadłe. Pomyśl może coś takiego, pędzlowanie w pyszczku kocim. :) O jeszcze mam coś, MUMIO , zamówić można w internecie najlepiej to z apteki w Moskwie, Rozpuścić w wodzie i po parę kropli do pyszczka kociego wpuszczać i pędzlować też, to jest rewelacja. Dzikie zwierzęta tarzają się w nim w jaskiniach, leczy skórę, kości szczególnie. Wysyłałam dla Panterki dla jej pieska, zamówić można w internecie na allegro. Mój mąż go łyka i ja też kiedyś piesusiowi naszemu do pyszczka wlewałam, szybko wyzdrowiał po operacji. No jak na pierwszy komentarz to długo przemyślcie proszę na pewno można inaczej. Serdecznie pozdrawiam ciepło.
    Elka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za praktyczne porady :).
      Zakupiłam szałwię będę stosować.
      Nie zamierzam się poddać bynajmniej, szczoteczka do zębów i kocia pasta również zakupiona, czekam na przesyłkę.
      Mumio to ciekawa sprawa, przyjrzę się, znalazłam maść ale Ty chyba masz na myśli krople?
      Dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej :)
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  14. Oj biedny kotek :( U nas Karmel też miał straszne dziąsła na początku. Pisałam o tym u Abi. Pomogło mycie zębów i Stoma Żel.
    Tu widzę jeszcze więcej porad , więc mam nadzieję że jednak coś pomoże .

    Trzymam kciuki za poprawę !

    OdpowiedzUsuń
  15. Też mam nadzieję Amyszko, na forum miau też mi troszkę pomogli.
    Wiesz, najgorsze jest patrzeć jak taki maluch nie rozrabia tylko śpi, albo leży.
    Serce mi się kraje..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie co czujesz :(
      Ale najważniejsze że trzymasz rękę na pulsie i szukasz rozwiązań :)
      Uściski i głaski ;)

      Usuń
    2. Dziekujemy :)
      Chopaki wyciskane i wymiziane :)

      Usuń