Wywalczyłam trochę urlopu, z szefową walczyłam bo puścić nie chciała, a ja stwierdziłam, że mam dość i kropka.
Poszłam sobie pojeździć na rowerze, musiałam inną trasa niż zwykle bo mi dojazd zrujnowali no i się stało.
Się wywaliłam na tym rowerze na zakręcie,w żwir, a co, bo przecież trawa pół metra dalej, zrujnowałam sobie nogę i łokieć i jestem totalnie nieruchoma..
Przyjechałam brudna i zakrwawiona do domu i ta ruda szelma moja mnie totalnie zaskoczyła.
Podszedł, obwąchał mnie i zaczął lizać. Po nodze i po ręce, tych zmasakrowanych.
No słodycz, a w życiu bym go nie posądzała.
A potem przyszedł i mrucząc uwalił się na mnie...
Ale z kolanem to nie wiem co zrobić, zmasakrowane jest po całości, wysycham je bez opatrunku bo inaczej chodzić się nie da.
Apteka oddalona 20 km, więc nie pojadę bo nie mam czym, mogę coś zamówić ale co?
Takie chyba jakieś fioletowe kiedyś się rany smarowało dzieciom?
lizanie szorstkim jezyczkiem rany chyba nie nalezy do najprzyjemniejszych? :P
OdpowiedzUsuń:))))
Usuńnie pozwoliłam mu ran lizać naturalnie..
Oj, to się narobiło. Przynajmniej wiesz, że ruda szelma ma instynkty opiekuńcze w sobie. :)
OdpowiedzUsuńPolecam Octenisept i okłady z zaparzonego rumianku.
Sprawdzone na moim mężu po wypadku motocyklowym. Ranę, która nie chciała się zagoić, rumianek zagoił w ciągu kilku dni.
Wracaj szybko do formy. :)
Rudi w swoim szaleństwie ma takie odpały, rzadkie, ale ma :).
UsuńDziękuję, jutro zakupię, bo w domu nie mam nic, rumianku też nie mam :)
Te trzydzieści sukienek w szafie to nie ujrzą światła dziennego w tym roku :)
Bardzo ci współczuję. Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńGdyby nie myśli o tężcu to nie byłoby tak źle psychicznie. Robię okłady kotami, Rudym głównie, winko piję które mi men dostarczył.. Upiekłam sobie nowy chlebek bezglutenowy, nawet niezły. Noga wygląda katastrofalnie, ale jestem na etapie stosowania pocieszania, że przecież mogło być gorzej. że np mogłam sobie twarz zaorać, a to tylko noga..
Zdezynfekować trzeba. Woda utleniona , alkohol najlepiej mocny , amol ... Bardzo współczuję ,ale widze że masz opiekę najlepszą na świecie ;)
OdpowiedzUsuńKciuki za szybkie gojenie !
Pozdrawiam i ściskam :-)
Dwie butelki wody utlenionej poszło na samo oczyszczenie wstępne, w żwirze cała byłam. Panowie którzy się zatrzymali na widok mojego nieszczęścia polali całą butle, potem ja butlę jak dotarłam do domu, ale alkoholu na to nie wyleję, oj nie.. Taka silna nie jestem, roztrzęsiona byłam nieźle, ale widać nie było bo sobie z panami nawet pogawędziłam zamiast jechać do domu. Na szczęście blisko miałam. Panów serdecznie pozdrawiam!
UsuńOpieka najlepsza i rozczulająca dostała dodatkowe chrupki :).
Dzięki za kciuki, pozdrawiam ciepło :)
a kiedy byłaś szczepiona na tężec?
OdpowiedzUsuńKlarko, normalnie cały dzień o tym myślę...
UsuńNormalnie serce mi wali bo tak z ćwierczwiecze temu...
ups! a to sobie zrobiłas "dobrze";-(((.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!
No tak, jak to ja :)
UsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ojej ale Ci się przytrafił wypadek :-( Współczuję bardzo. Mam nadzieję, że się wszystko szybko zagoi. Ja rok temu szczepiłam się na tężec po ugryzieniu kota. Wcześniej szczepiona byłam wieki temu czyli gdzieś koniec liceum /bo to chyba wtedy jest obowiązkowe/ ale jak trzeba było to i tak w przychodni stwierdzili, że tylko jedna dawka wystarczy. Teraz sobie obiecałam, że zanim minie 10 lat to się doszczepię znowu.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie, dobrze że masz taką opiekę wspaniałą.
Dziekuje Ewuś, tez sobie obiecalam te szczepionkę, sie nie pamieta bo nikt nie przypomina, a jak trzeba to jest za późno...
Usuń