Ulubionym miejscem Rudiego - oczywiście po miejscu przy nogach Pani - jest parapet. Jedyny dostępny jest w pokoju, za to widok z niego jest na całe mieszkanie w tym kuchnię.
Jak pluszak do mnie trafił, był chory bardzo, ale mimo tego jadł ogromne ilości kurczaka, na suchą karmę wtedy w ogóle nie zwracał uwagi.
Kilogramowy maluch potrafił zjeść w ciągu dnia pierś z kurczaka popijając rosołkiem, i wciąż być głodnym.
Przy każdej mojej wizycie w kuchni kotecek materializował się zaraz przy mnie łasząc się i mrucząc niezmiennie.
Gotowałam więc dla niego wciąż kurczaczki, a on pouczony, że to dla niego, pilnował cierpliwie obiadku.
Teraz, jak wydobrzał, nie mogę się go pozbyć z blatu kuchennego.
Asystuje mi przy każdym posiłku, wsadza łapki i głowkę pod kran jak myję naczynia, w umywalce się układa zawsze w momencie kiedy zaczynam myć zęby.
Dziś usiłowałam upiec muffinki z czekoladą. Efektem jest całą kuchnia w mące bo kotecek zachowywał się jakby kocimiętki się nawąchał. Łasił się, ocierał o wszystko, nie mogłam się go pozbyć bo natychmiast po postawieniu na podłodze wskakiwał na blat.
Ciasto przeszło test śpiewająco, Rudi po spróbowani kropelki którą mu dałam oblizywał się następne 5 minut.
Babeczki wyszły bosko.
Swoją drogą czy ktoś widział kotka, który rzuca się na pęczek szczypiorku próbując cały naraz połknąć???
Doprawdy podobieństwo Rudiego do mojego stadka jest uderzające. Ja też posiadam kuchennego asystenta Boguśka,który je wszystko :) Szczypiorku jeszcze nie jadł ale go poszarpał pazurkami i też kiedyś piekł ze mną ciasto. :))
OdpowiedzUsuńA tak po prawdzie to mam słabość do rudego futerka i Rudi już skradł moje serducho :))
:) to najwyraźniej taki rocznik tego co pamiętam to Boguś też młodym kotkiem jest. I do tego tak jak Rudi absorbujący bo na Twoim blogu często go widać :)
OdpowiedzUsuńGdyby ich razem zestawić w jednej kuchni byłaby wojna :)
super blog :) zapraszam na nasze kocie opowiesci dopeiro zaczynamy :)
OdpowiedzUsuńkroljulian.blox.pl