środa, 4 maja 2011

Podmiana kotka..

Kacperek zmienił imię na Rudiego. Niestety, miziastość kotka mimo, że podobała mi się niezmiernie, mógł na przemian być miziany i karmiony kurczakiem dobę całą - to jednak wzbudziła we mnie nieufność.
Do tego biegunka, bardzo mocno widoczna trzecia powieka. No i nie mył się. Był cały brudny, pozlepiana sierść, niemiło pachnąca. Od razu zabrałam go do weta. Maluch miał ponad 41 stopni, lekarz zrobił mu przegląd techniczny, od razu podał dwa zastrzyki i tak się zaczęło dwu miesięczne leczenie. Wpierw dwa tygodnie codziennych zastrzyków, potem witaminy, dietka lekkostrawna. A on ciągle był osłabiony. Jadł masakrycznie dużo, wciąż był nienasycony, co dostał w misce to wylizywał. Nie mówiąc o tym, że nie mogliśmy się zbliżyć do lodówki bo on musiał zaraz dostać także :). Cyklicznie lądowałam co kilka dni u weta bo się bałam, że jednak jest chory. Po trzech tygodniach zaczął się nieśmiało myć. Wreszcie...
Nadal zabawkami nie bardzo się interesował. Albo spał, albo leżał, albo mruczał miziany.
Nie chciał spać w łóżku, czego zrozumieć nie mogłam, w łóżku z nami ciepło, za oknem ostra zima, a on wolał spanie na parapecie.
Przez pierwszy miesiąc martwiłam się bardzo dodatkowo, bo po tygodniu zapoznawczym na który to wzięłam urlop trzeba było wracać do pracy. Codziennie jak wracałąm okazywało się że Kotek siedzi zbunkrowany pod tapczanem. I wszystkie ślady na niebie i w miseczce wskazywały na to, że spędzał tam 10h, miseczka pełna, kuwetka nieodwiedzona 
Minęło z półtorej miesiąca, Rudi miał się lepiej, ale dalej mi coś nie grało. Po długim poszukiwaniu w necie wyszło mi, że robaczki go dobijają. Po podwójnym odrobaczeniu okazało się że to było to.

I zaczęła się jazda :)))))))))))))))).
Jak siedzi pod tapczanem to zazwyczaj się czai, wychodzi nam na powitanie, czeka prawie na drzwiach
Zmiany koloru. Z zaniedbanego rudaska przobraził się w beżowo rudego kocurka.
Karmienie zrobiło swoje, z kilograma po półtorej miesiącu ważył już trzy. No i ze spokojnego miziaczka nie zostało zbyt wiele. Spokojne kotki raczej nie biegają po ścianach prawda? Dosłownie:). Zabawki poszły w ruch, wszystko jest zabawką. Zniszczone moje wieloletnie pięlegnowane roślinki, zniszczona narzuta i kolejna także, rysy pazurów na nowym telewizorze (prawie, prawie... wylecielibyśmy za ten czyn z mieszkania, gniew Lubego wielki jest :). No i ja cała w tatuażu krwawym, bo bawić się zabawką? Można, ale tylko jeśli bierze w tym procederze noga Pańci, ramię pogryźć też można, a co...
Właśnie jesteśmy na etapie ustawiania hierarchii. Ustalił już sobie z Lubym siłowo, że to Luby jest samcem alfa. Ze mną trwają pertraktacje gryzieniowo-pazurowe. Sytuacja jest patowa i jest niedobrze.
Uprzedziłam go już głośno, żeby pożegnał się z klejnocikami.
Na razie chyba to do niego nie dociera.
Dziś przyszła paczka z nową, olbrzymią kuwetą zamykaną i nowymi zabaweczkami.

Jak już poskładałam kuwetę to wyjść z niej nie chciał, wędka mu się spodobała bardzo, ale niestety już się piórka rozypały, muszę ją naprawić. A laser przyjął jak na razie dość chłodno, może mu się zmieni.
Właśnie usnął na fotelu lubego, chyba dzień był wyczerpujący :).

5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że Rudi wyzdrowiał :)
    W jakim jest wieku?
    Pozdrawiamy z Leonkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rudi ma 7 m-cy. To prawdopodobny wiek, bo zostal z siostrzyczka wyrzucony na smietnik w wigilie BN. Siostrzyczka ma sie dobrze rowniez z tego co wiem, wszystko dzieki Budryskowi :)
    Serdecznie dziekujemy za pozdrowienia i pozdrawiamy wzajemnie :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super kocik, fajnie, że wyzdrowiał i teraz roznosi go energia. Pozdrawiam Was mocno :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak :). Wyzdrowiał :). Ma teraz śliczną, lśniącą sierść i charakterek mu się ujawnił.

    OdpowiedzUsuń