piątek, 3 czerwca 2011

Rozterki

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa........ Ratuuuuunku!!!
Naprawdę nie wiem.
 Podjęłam decyzję przecież.
Umówiłam się dziś na 17tą na zabieg i co?
Od wczoraj się ciągle zastanawiam czy dobrze robię.
Może to jeszcze nie pora?
Ale ma już 8 m-cy.
Pół nocy nie spałam i myślałam.

Po prostu nie chcę mu zrobić krzywdy.
Nie chodzi o samo usunięcie klejnocików.
Ostatnio u weta spotkałam dziewczynę ze swoim ślicznym kocurkiem. Dwa miesiące po zabiegu zdiagnozowano mu kryształy w moczu.
W dodatku czytałam o takich przypadkach, że po kastracji kocurki zaczynały chorować urologicznie.
A ja nie chcę żeby cierpiał.

Rudi nie wychodzi, więc nie mam wizji że będzie latał za kotkami.
Z jego polowaniami na mnie nauczyłam sobie radzić, czasem przy pomocy Lubego :), ale jednak.
Póki co znaczenia terenu brak - no na to być może jeszcze czas.
No i jakoś po tych przemyśleniach naprawdę nie mam ochoty go prowadzić na zabieg....
Nie wiem co mam zrobić..........

7 komentarzy:

  1. Kastracja,kastracja i jeszcze raz kastracja u dobrego weta a później dobra karma dla kastratów i kocur będzie zdrowszy niż przed zabiegiem. Dowodem jest mój Filek i Bogusiek
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Jaguś Barbarko :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Egzekucja została odłożona za dwa tygodnie. Muszę złapać mocz do badania bo coś wydaje się być nie tak z jego drogami moczowymi. Generalnie Rudi czuje się dobrze, tylko marudzi chodząc siku do toalety i często tylko grzebie i robi bałagan i wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko wskazuje na to że kotek się przytyka :(
    Nasz Karmel tak ma i dlatego dostaje pastę Uro-Pet.

    OdpowiedzUsuń
  5. Amyszko, co to znaczy "przytyka"? Kamyki jakiś?

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak.Kryształki się robią i zatykają moczowody:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Nasz poprzedni kot po kastracji zachorował i miał już tak do końca życia (wytwarzał mu się piasek).
    Leona nie kastrowaliśmy ale to też nic nie dało, bo jak skończył rok zaczął i tak chorować (tym razem wytwarzają się struwity i ma częste zapalenia pęcherza).
    Wydaje mi się, że co komu pisane to i tak go spotka, nie można tego ominąć...
    Pozdrawiamy Rudiego i życzymy by spotykało go tylko to co najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń