wtorek, 9 września 2014

Dzień 11 odpukać w niemalowane..


Lubię piec, gotować, ale tylko wtedy kiedy mam chęć.
Wtedy mnie ta czynność odpręża.
Dziś miałam chęć żeby upiec moje ulubione mufinki wg przepisu Nigelli. Upiekłam ich 27, jakaś potworna ilość.
W całym domu pachnie nie do wytrzymania, nie wiem czy usnę :).
Kiedyś, jak jeszcze nie byłam na bezglutenowej diecie pożerałam większość, teraz tylko robię i wdycham ten cudowny zapach.
Bezglutenowe tak nie pachną.. I tak nie smakują..

Zosia jest megagiga grzeczna.
Oczko zaropiałe katastrofalnie na brązowo, nie robi jej dobrze przerwa w oczyszczaniu od rana do wieczora kiedy jestem w pracy, doprowadzenie do porządku tego bałaganu na oczku trwa długo, a ona to znosi cierpliwie.
No.. Prawie :)

Jak sprzątam jej w klatce siada w kątku, choć jej nawet nie przeganiam, sama z siebie.
Albo idzie do kontenerka.
Nie pcha się na zewnątrz klatki, co mnie dziwi ogromnie.
Widzę, że wyluzowała, je, ale ilości dostosowane do jej sytuacji, w sam raz wręcz.

Zaczęła tęsknie patrzeć na mnie jak zamykam klatkę..
Patrzy na mnie w stylu "no co Ty? i tak mnie samą zostawiasz?"
Wczoraj w nocy tu była ulewa. Obudziłam się i pomyślałam, że wiem gdzie jest Zocha, wiem że nie moknie i jest bezpieczna.
Ech, ta kocia wolność - moje utrapienie, chciałabym żeby wszystko było poukładane, a tak nie jest, życie..

18 komentarzy:

  1. ma Zośka szczęście w nieszczęściu

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana, mądra kocinka! :)
    pięknie napisałaś o tym Twoim poczuciu jej bezpieczeństwa. pięknie jest, kiedy możesz się o nią nie martwić, a raczej mniej martwić (bo pewnie jeszcze o jej zdrowie trochę drżysz).
    mufinki palce lizać, bardzo apetycznie wyglądają :)
    podziwiam takich ludzi jak Ty, którzy wytrzymują na diecie bezglutenowej jednocześnie przyrządzając glutenowe smakowitości dla innych. sama powinnam na nią przejść, ale tak lubię, pieczywko, makarony.. nie wiem, jak się zmobilizować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mądra. Jak patrzę w te ultrazielone, cudne oczęta to brakuje mi tylko machania ogonem :)
      Przez ten rok ona nie przychodziła do mnie tylko żeby zjeść. Bardzo często nie interesowalo ją jedzenie tylko mizianki. Często siedziala w naszym ogrodzie całymi dniami, chodzila mi przy nodze jak wycho
      Do tego incydentu nie wiedziałam czy ona nie wraca ode mnie do jakiegoś domu tu na wsi. Taka kontaktowa, miziasta, kochana dziewczyna.
      Ten kilkudniowy szok po zamknięciu w domu świadczy o tym że faktycznie żadnego domu nie ma i nikt poza mna się o nią nie troszczy.
      Martwię sie o te futrzaki jak tylko je z oczu tracę. Nic nie poradzę. Taki model.

      Usuń
    2. Naprawde lubię piec, a to glutenowe pieknie pachnie. Lubię patrzeć jak w piekarniku zmienia firmę i kolor i staje sie jadalne.
      Rudi zawsze mi towarzyszy w tych pracach i sprawdza jakość ciasta na każdym etapie. Wczoraj sie dorwał do upieczonych babeczek ułożonych juz w koszyku. Nieopatrznie zostawionych. No i napoczął z apetytem trzy.. Łasuch rudy :)

      Usuń
    3. kocie łasuchy.. :))
      u mnie szczególnym powodzeniem cieszą się serniki i bita śmietana, a lody muszę zasłaniać własnom piersiom :)
      ale to nic wobec tego, co się dzieje w naszej kuchni, kiedy gotuję bób :)
      jak Zosia się dzisiaj czuje?

      Usuń
    4. U nas to samo :), parowki tez spokojnie sie nie zje, jajeczniczka tez sie musze podzielić :).
      Zocha dobrze, mój men mi zwrócił wczoraj uwagę że ona rusza sie tylko na mój widok a jak wychodzę to zaraz nurkuje do kontenerka.
      I faktycznie tak jest, ale za to jest żwawa i lepi mi sie do rak strasznie, ciezko mi od niej odejść.
      Oczko przemywam, musze sie weta zapytać czy do tego posiewu mogę sama pobrac próbkę w domu? Bo to w ciagu roku jest trzeci raz, ostatnio w grudniu miala, dobrze by bylo faktycznie wiedzieć co to jest.

      Usuń
    5. tak sobie myślę, że jak ona się tak zachowuje, to chyba biedulka nie zaznała wiele dobrego od ludzi (delikatnie mówiąc) :(

      Usuń
    6. Mam taka teorie, że jak byla kociakiem to ktos ja przyzwyczaił do człowieka - stąd ta miziatość duża - ale ten ktos nie dal kotku domu. Tu wieś, przekonanie że kot poradzi sobie sam.
      Ciekawa jestem ile Zocha ma lat, bo tu podejrzanie dużo kotkow kolorystycznie jak ona i Pizdrys.
      Biedna jest tutaj na polu, pełno kotów które maja ochotę na ten teren, ona biedna waleczna nie jest, ucieka, ale juz kilka razy interweniowałam jak udalo mi się dojrzeć bójkę przed domem.
      Ona poluje tu, myszki, nornice, krety - a koty próbują jej odebrać zdobycz bo są silniejsze..
      Dlatego się o nią martwię, nie mam pojecia gdzie nocuje czy zimuje..

      Usuń
  3. Barbarko, na wypadek, gdyby dało się Zosię od razu przy zdejmowaniu szwów wysterylizować/wykastrować, to podzielę się z Tobą swoimi doświadczeniami - dobrze by było obniżyć jej kuwetę (zdjąć ten rant dookoła, albo włożyć jakąś mniejszą, niższą), bo po operacji będzie jej przez parę dni trudniej wejść do kuwety.
    pozdrawiam, pogłaszcz ode mnie wszystkie trzy futerka.
    też mam koty, ale nie mam bloga :) możesz je zobaczyć w Spisie Powszechnym Zwierzaków u Gosianki, nr 44. co prawda, to zdjęcia sprzed dwóch lat, ale nic się nie zmieniły :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotecki zawsze młode prawda?
      Chetnie zobaczę :)
      Dziekuje za rade, to najmniejsza kuwetka jaką mam, zdejmę rancik.
      Wyglaszcze, wszystkie ostatnio s są w nastroju miziankowym
      Bardzo dziekuje za rady i że byliście ze mna.
      Jak bedzisz sie wybierala do Wroclawia to daj znac, upiekę Ci kosz babeczek :)

      Usuń
    2. :)))
      a wiesz, że wybieram się do Wrocławia już od paru lat i bardzo możliwe, że jeszcze w tym roku wreszcie przyjadę :)

      Usuń
    3. ale jak by co, to za mufinki dziękuję. mam tyle nadwagi, że mogłabym co najwyżej na nie popatrzeć :)
      za to mogę Cię poczęstować przepisem na fajne mufinki bezglutenowe. mam kuzynkę chorą na celiakię i dla niej wymyślam od czasu do czasu jakiś bezglutenowy przepis.

      Usuń
  4. Bardzo sie ze soba wiażecie :-)
    Kochana grzeczna i madra kita ... skradła całe Twoje serce ...
    Teraz musi zmiekczyć serce mezusia , skoro tyle czasu razem przebywają :-)
    Moze zostanie z Wami w domku na zawsze jak wyzdrowieje :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twarde serce mego mena nie reaguje. On sie nie lubi przywiązywać, do Pizdrysia wciąż z oporem a on juz rok z nami jest.
      Zapowiedział mi, że mam sobie wybić z głowy, mialam problem żeby Zosie w domu miec po zabiegu, zgodził sie ze względu na to, że Zocha musiała byc w klatce.
      Juz nawet u koleżanki załatwiałam dla niej kącik..
      Nie wygląda to różowo, ale zobaczymy. Wszystko sie może zdarzyć :)

      Usuń
  5. I co tam słychać u Was, Barbarko? Cisza coś złowieszcza na blogu...

    OdpowiedzUsuń