środa, 17 września 2014

Stres..

Oj, nie ma nudy w dzikiej dziczy.
Zosi oczko wciąż oczyszczam, zaropiałe, nie pojechaliśmy na sterylkę, planowana jest na piątek, trzymajcie kciuki proszę.

W piątek wyczułam u Pizdrysia na brzuszku gulki.
Cztery duże, miękkie gulki w różnych miejscach brzuszka.
W niedzielę już były większe.
Nie mogłam się dodzwonić do weta, który Młodego leczy, dopiero wczoraj się udało i zaraz pojechaliśmy.
Spanikowała byłam już bardzo, z sercem na ramieniu spakowałam syczącego Młodego do samochodu i pojechaliśmy.

Pizdryczek od małego jest chory na plazmocytarne zapalenie dziąseł. Choroba immunologiczna, nieuleczalna, jak twierdzą lekarze zawsze się kończy usuwaniem ząbków.
Na początku roku lekarze wydali taki wyrok, ja nie chcąc pogodzić się z usuwaniem ząbków temu małemu słodziakowi zaczęłam szukać alternatywy.
Mój wet, nieoceniony przy podnoszeniu przez rok na nogi Rudiego na szczęście słucha klienta i zastosował leczenie zaproponowane przeze mnie hormonami.
Po dwóch miesiącach stan dziąsełek jest tak dobry jakiego nie było od początku, ale..
Okazało się na wizycie, ze Młody zaczął przechodzić metamorfozę na dziewczynkę..
Wet mówi, ze Pizdryczek jest dość unikalnym kotem - nic a nic sie sprzeczać nie będę, każdy kot jest unikalny :) - i że po kastracji i odstawieniu hormonów zareagował powiększeniem 4 cycuszków..

Jednym słowem, kamień z serca, teraz jeździmy na zastrzyki przeciwzapalne.
Młody cały czas czuje się świetnie, poza tymi cycuszkami które mnie tak przeraziły, nic mu nie jest.
Odżył, bo zapalenie dziąseł odbierało mu chęci wszelkie, zaczął się regularnie już myć, zaczepia Rudego, śpi mi w ramionach.

Zosia z kolei codziennie przy porannym karmieniu po otwarciu klatki zwiedza pokój. Obwąchuje wszystkie kąty i wraca do posprzątanej klatki na mięseczko i mleczko.
Przy mnie się nie krępuje wyjść, po południu jak mój men jest w pokoju już nie chce.

Szybka relacja bez zdjęć znowu :)
Pozdrawiam cieplutko dziękując, że do mnie zaglądacie i wspieracie kochane Kobiety! :)

10 komentarzy:

  1. Stres, ale wszystko idzie dobrze. Oby tak dalej. Niech juz te kocie problemy się skończą, bo ja czuje się starsza o 10 lat :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosianko.. W obecnej sytuacji to ja cofam.. Nie mam problemów.. Po Twoim poście ...

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę że jest lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no tak, na nudę to ty nie możesz narzekać :)
    dobrze, że się odezwałaś, bo już zaczynałam się martwić o was.
    w piątek będę oczywiście trzymać kciuki, ale wszystko i tak na pewno będzie dobrze :)
    a Zocha dzięki tobie będzie miała dużo lepsze życie! :))
    pozdrowienia i pogłaski!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jutro w południe poproszę o mocne kciuki. Wiozę Zoche do mojego jedynego zaufanego weta wiec stres mniejszy, ale jest spory.
    Dziękujemy, pozdrawiamy, wyglaszcz ode mnie swoją piękna parke, oglądałam zdjęcia, słodziki dwa pięknie umaszczone masz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kciuki są, to dziś tak? ... Już po... Ciekawa jestem.

      Usuń
  5. kciuki trzymane!
    przedtem za udaną operację, teraz za jak najmniejszy stres po!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń