Zocha od piątku niewiele je i pije, ale dziś zastrajkowała zupełnie.
Rano jak przyszłam do pokoju i otworzyłam klatkę zaprosiłam na śniadanko mięseczkiem kota mięsko powąchała i wyszła z klatki krokiem kota robota mechanicznego poszła na drugi koniec pokoju i zamelinowana się w budce.
Mój men twierdzi, że cały dzień się z niej nie ruszyła.
Jak wróciłam chwile temu do domu, zaniosłam jej świeże mięsko stwierdziła, że nie obdarzy mnie zaszczytami jak zwykle i nie wyjdzie do mnie i nie zje mięska.
O..
Godzina 22:00
Zdecydowaliśmy z menem wyrwać kocie z budki, nie mogłam jej nawet nakarmić przez strzykawkę.
Wróciła za nasza pomocą do klatki, oczka przemyłam, mleczka dla kociąt przez strzykawkę zaaplikowalam.
Nie spodziewałam się takich kłopotów, siedzi u nas czwarty tydzień prawie i tak focha odstawia, że by się odwodnila.
Basiu, ona ma pewnie depresję kubraczkową. Czy nie mogłaby być bez kaftanika skoro ma kołnierz? To dla niej męka. Pewnie czuje się strasznie brudna. Żal mi jej okropnie :((( Może by ją troszkę umyć mokrym wacikiem?
OdpowiedzUsuńBuuuu..
OdpowiedzUsuńJa się zastrzelę...
W nocy Zośka wydostała się z kaftanika, wszystkie sznureczki zawiązane....
Teraz się radośnie wylizuje i po ranie sterylkowej i po szyciu ponownym.
Kołnierz nic a nic jej w tym nie przeszkadza.
Ja muszę do pracy a mój men sie wściekł jak poprosiłam żeby z nią pojechał wymienić kołnierz na większy...
Gosiu ja ja od poczatku myje wacikiem. W kaftaniku przestala ma cokolwiek reagować.
OdpowiedzUsuńZdziwilam sie jak po zabiegu wet mi ja oddal w kolnierzu i kubraczku.
Ech...
No, ja tez jestem zdziwiona. Przecież jedno powinno wystarczyć. Kiedy koniec tych tortur? Ja korzystam już z weta który robi szwy rozpuszczalne i nie zaleca kaftanika. Nie mogłam znosić tego co kotki przezywają. Współczuje Zosi i Tobie! Oby jak najszybciej minęło!
Usuńkaftanik spełnia trzy funkcje, z czego dwóch nie spełni kołnierz. chroni przed lizaniem (jak kołnierz), ale też stanowi zastępczy opatrunek (trudno kotu założyć normalny opatrunek) oraz ogranicza kotce ruchy (skakanie i bieganie ze świeżymi szwami na brzuszku może się skończyć rozerwaniem szwów albo przepukliną pooperacyjną). ale nie boli. Barbarko, cierpliwości. kicia wytrzyma, a lepszy kaftanik niż kolejna operacja z powodu przepukliny.
Usuńpozdrawiam!
to jest najgorsze w leczeniu kota - no, przemów kocinie do rozumu:(
OdpowiedzUsuńKlarko, a ja myślałam że z domowymi jest problem..
UsuńPrzyznaję się do błędu. Z wolnozyjacymi to masakryczne masakra do weta zabierać.
Zupełnie sobie tego nie wyobrażałam, teraz wiem jaki to horror.
Też czekam z utęsknieniem aż się to wszystko zagoi i Zocha latać szczęśliwa będzie. Serdeczności Basiu i dobre myśli dla Zochy.
OdpowiedzUsuńDziękuje Elu :)
UsuńTeż czekam, ale z obawą, co będzie jak ją wypuszczę?
Będzie przychodzić jak wcześniej czy ucieknie i nie wróci?
Pozdrawiam cieplutko :)
Basieńko, przesyłam Ci wirtualnie dużo ciepłych myśli i dobrych życzeń. Na razie wszystko idzie u Was jak po grudzie :-( Mam nadzieję, że wreszcie coś się przełami. 3maj się Kochana!
OdpowiedzUsuńAniu, Zocha fizycznie zdrowa, tyle dobrego..
Usuń